Zdecyduje o tym kilka czynników. Od czego zależy cena złota? Złoto jest popularną lokatą kapitału, ale – w odróżnieniu od np. depozytu bankowego czy rządowych obligacji o stałym oprocentowaniu – nie gwarantuje stałego zysku. To, ile ewentualnie zarobimy dzięki posiadaniu złota, zależy od kilku czynników. Mniejsze spółki radziły sobie o wiele lepiej między 2015 a początkiem 2023 r. mWIG40TR w tym czasie może pochwalić się 55 proc. stopą zwrotu, czyli przebijającą inflację. sWIG80TR z kolei osiągnął w tym czasie stopę zwrotu powyżej 100 proc., co stawia go na czele popularnych indeksów GPW bijących inflację w ostatnich 8 latach. W rezultacie znacznie wzrosła cena metalu szlachetnego, Fed ogłosił 26 stycznia 2022 r. podwyżkę stóp procentowych, w wyniku czego wartość XAU spadła z 1 847,61 USD do 1 791,03 USD pod koniec stycznia. Za czynniki o decydującym wpływie na kursy walut uznaje się najczęściej: bieżący poziom inflacji lub deflacji – zjawiska inflacji i deflacji oraz ich wpływ na wartość pieniądza . Spowolnienie światowego rynku finansowania startupów od I poł 2022 r. spowodowana jest głównie poprzez sytuację makroekonomiczną na całym świecie. Najprawdopodobniej trend utrzyma się jeszcze przez najbliższe miesiące. Na czym powinni skupić się aktualnie założyciele startupów? Czy inwestycja w startupy jest teraz opłacalna a jeśli tak, to w jakie branże warto inwestować? Z artykułu dowiesz się między innymi: Rekordowe odczyty inflacjiWPŁYW INFLACJI NA INWESTYCJENAJWIĘKSZE RYZYKA, KTÓRE NIESIE ZA SOBĄ INFLACJA DLA STRATUP-ÓWCZY WZRASTAJĄCA INFLACJA MOŻE BYĆ JEDNAK SZANSĄ NA ZAISTNIENIE?DZIEDZINY GOSPODARKI W KTÓRE WARTO INWESTOWAĆ POMIMO ROSNĄCYCH STÓP PROCENTOWYCHTRANSFORMACJA CYFROWA FIRM – SZANSĄ NA PRZECIWDZIAŁANIE INFLACJICLOUD COMPUTING – SKALOWALNOŚĆ I ROZWÓJ Rekordowe odczyty inflacji Aktualny poziom inflacji w Polsce wynosi 15,5% (stan na dzień r.). W porównaniu do roku poprzedniego, to wzrost o ponad 252% ( stan na dzień: r. – 4,4%). Zestawiając wynik z rynkiem europejskim i amerykańskim, Polska nie wypada najlepiej. Inflacja w Europie aktualnie wynosi 8,6% – odnotowując tym samym ponad 352 % wzrost w porównaniu do roku poprzedniego – gdzie wynosiła ona 1,9%. Natomiast w USA inflacja osiągnęła poziom 9,1% wzrastając o 68,5 % z poziomu 5,4% w lipcu 2021 r. WPŁYW INFLACJI NA INWESTYCJE Tempo wzrostu cen w Polsce jest niemalże najwyższe od ostatnich 25 lat. Duże wzrosty widoczne są na całym świecie a to nie może odbić się bez konsekwencji na rynku inwestycyjnym. Spowolnienie gospodarcze, wzrost stóp procentowych, utrudniona akcja kredytowa, negatywne odczyty makroekonomiczne, ryzyko recesji, to tylko klika ze skutków, które również wpływają na zwiększenie awersji do ryzyka inwestycyjnego oraz powodują załamanie się rynków kapitałowych. Taki trend negatywnie wpływa na koniunkturę sektora technologicznego. Nie bez znaczenia na rynku inwestycyjnym miała również agresja Rosji na Ukrainę. Głównie poprzez oddziaływanie psychologiczne. Część z inwestorów wykazała dużą obawę w ulokowanie swojego kapitału ale jednocześnie na rynku powstało wiele startupów wspierających działanie Ukrainy i jej obywateli. Ostatnie 10 lat bardzo był korzystne do tego, by rozwijać nowe pomysły – niskie stopy procentowe, rewolucja technologiczna – zdecydowanie ułatwiały wejście na rynek – rozwijająca się branża IT, dostęp do rozwiązań chmurowych, działalność przez social media – powodowały niską barierę wejścia. Niskie stopy bezrobocia również sprzyjały odwadze w podejmowaniu ryzyka – prawdopodobieństwo powrotu do pracy etatowej w przypadku niepowodzenia nowego biznesu, dawały swobodę w podejmowaniu nowych rozwiązań. NAJWIĘKSZE RYZYKA, KTÓRE NIESIE ZA SOBĄ INFLACJA DLA STRATUP-ÓW O faktycznym wpływie inflacji na każdego z nas, nie trudno pisać – każdy odczuwa spadek nabywczy siły pieniądza. Nieubłagany wzrost cen towarów i usług odczuwają zarówno duże przedsiębiorstwa, jak i małe projekty. Jednak to te drugie mają większą trudność w mierzeniu się z ich skutkami. Rosnące koszty nakładów, wzrost wypłaty wynagrodzeń dla pracowników, wzrost podatków, to kilka z elementów z którym przyjdzie się zmierzyć każdemu przedsiębiorcy. W przypadku mniejszych firm, takie konsekwencje mogą być dużo bardziej odczuwalne ze względu na wysokie ryzyko projektowe i często brakujące fundusze na start. Inną kwestią jest również to, że każdy startup na początku swojej drogi musi przygotować często szczegółowy i realistyczny plan rozwoju przedsięwzięcia na najbliższe lata – trudno przewidzieć kiedy sytuacja z wrastającą inflacją i jej efektami w końcu się ustabilizuje a to może wpłynąć znacząco na określenie kolejnych kamieni milowych. CZY WZRASTAJĄCA INFLACJA MOŻE BYĆ JEDNAK SZANSĄ NA ZAISTNIENIE? Na szczęście oprócz negatywnych zagrożeń, które niesie za sobą sytuacja makroekonomiczna, dostrzegany jest również potencjał w zakładaniu firmy w tym okresie. Podobnie jak w przypadku sytuacji z COVID, część branż znalazła się na granicy bankructwa lub jej doświadczyła min. linie lotnicze, restauracje, hotele. Inne, bardziej technologiczne rozwiązania – kiedy cały świat przeniósł się w świat online – odnotowały największy rozkwit. Podobnie może być w przypadku inflacji, stawiając na rozwiązania wymagające niskiego kapitału (np. firmy konsultingowe) lub wpływając na siłę cenową surowca – biznes, który może obciążyć kosztami inflacji swoich klientów bez reperkusji na wielkość – będzie zwycięzcą w tym pojedynku. Największą szansę w tym zestawieniu zdają się mieć platformy internetowe czy rozwiązania SaaS. Z dotychczasowych doświadczeń wpływ cen tego rodzaju usług są najbardziej akceptowalne na rynku. Dodatkowo sprzedawcy powinni skupić się na skróceniu okresu kredytowania tak, aby w jak najszybszym czasie otrzymać zapłatę od kupujących – to równie może być znaczące w przypadku zaistnienia nowej firmy na rynku, która nie może pozwolić sobie na długie okresy płatności, chcąc zachować płynność przedsiębiorstwa. Innym sposobem może być też znalezienie zbytu na rynkach zagranicznych, ale wyłącznie wówczas gdy posiadają w miarę stabilna walutę. DZIEDZINY GOSPODARKI W KTÓRE WARTO INWESTOWAĆ POMIMO ROSNĄCYCH STÓP PROCENTOWYCH Rosnące stopy procentowe w Polsce uzyskały już pułap – 6,50 % (stan na dzień dla porównania w lipcu 2021r. wynosiły – 0,10%. Jednak taką sytuację można wykorzystać, jako pobudkę do bardziej efektywnego wykorzystania kapitału na rozwój. Pomimo spadku Nasqad, który jest wynikiem powyżej opisanych czynników, sytuację można wykorzystać jako szansę, ponieważ kapitał migruje do najbardziej niedowartościowanych aktywów, czyli w tym przypadku sektora “value”. Warto w tym przypadku inwestować w rozwiązania gospodarcze, które napędzają firmy związane z chmurą obliczeniową, danymi/ sztuczną inteligencją i cyberbezpieczeństwem. TRANSFORMACJA CYFROWA FIRM – SZANSĄ NA PRZECIWDZIAŁANIE INFLACJI Transformacja cyfrowa firm – pomimo sytuacji makroekonomicznej na świecie – wciąż pozostaje istotnym trendem rynkowym. Trudno wymienić branżę, która aktualnie nie korzysta z oprogramowania, które wpływa na to, żeby prowadzić biznes w sposób bardziej efektywny i lepiej obsługujący swoich klientów. Sytuacja na rynku po COVID-zie wzmocniła ten kierunek. Wprowadzenie pracy hybrydowej, sprzyja wprowadzeniu większej ilości oprogramowania służącego do współpracy i zachowaniu bezpieczeństwa. Wprowadzenie oprogramowania może służyć jako presja deflacyjna napędzająca wyższy PKB per capita, a to za to może w dłuższej perspektywie przeciwdziałać inflacji. W przypadku rosnących kosztów pracy, wprowadzenie oprogramowania chmurowego może zrekompensować je poprzez obniżenie kosztów budowy i prowadzenia firmy. Tym samym powstają firmy posiadające wartość materialną niezależnie od rosnących stóp procentowych. CLOUD COMPUTING – SKALOWALNOŚĆ I ROZWÓJ Inwestycje w sektor IT oraz usługi cloud computing, nie ustają. Drogą największych dostawców usług na rynku – tj. Amazon Web Services, Microsoft Azure, Google Cloud czy Alibaba Cloud, które osiągają łącznie ponad 100 miliardów dolarów przychodu i wciąż rosną o ponad 40% rok do roku – można zakładać, że spowolnienie giełdowe nie zmieni tego trendu, pomimo tego że samo tempo wzrost może ulec zmniejszeniu. Rozwiązanie chmurowe stanowi jeden z najbardziej dynamicznych dziedzin z branży IT w Polsce. Główni dostawcy aplikacji z sektora produkcji – systemów APS, PLM, MES, WMS,ERP chcą oferować je w formie rozwiązania chmurowego. Natomiast raport Deloitte pt. „Chmura publiczna w Polsce” – wskazuje na to, że aż 54% przedsiębiorców pragnie korzystać z takiego rozwiązania ponieważ wpływa to na zwiększenie mocy obliczeniowej oraz skalowalność. Obecna zmienność rynku zapewne powoduje bardziej stonowane działania inwestycyjne a wysokie wyceny startupów powodują ostrożność w lokowaniu kapitału przez inwestorów. Ale praca nad efektywnym wykorzystaniem środków, obniżenie i optymalizacja kosztów a także otwarcie na długoterminowe rozwiązania, które wpłyną długofalowo na rentowność rynku, mogą być szansą na wyrównanie sytuacji w branży inwestycyjnej. Aktualnie rynek mierzy się z najwyższym poziomem inflacji od lat, horrendalnymi stopami procentowymi a to wpływa na ograniczenie konsumpcji i inwestycji przez podmioty rynkowe. Spowolnienie gospodarcze ma wpływ na sektor technologiczny i wpływ kapitału. Jednak nie oznacza to całkowitego zamknięcia na inwestycje. Odpowiedzialna dywersyfikacja środków w rozwiązania, które w perspektywie wieloletniej, usprawnią pracę firm i ich efektywność – nie zrażają aby w nie inwestować. Na potencjalny napływ kapitału do sektora technologicznego będzie można liczyć pod koniec bessy przy spadku stóp procentowych i inflacji. Autor: Agata Naramska – Studiowała Ekonomię na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach oraz ukończyła politologię na Uniwersytecie Śląskim. Przez ostatnie dwa lata wspierała operacyjnie startupy występując z ramienia funduszu inwestycyjnego. Brała udział w procesie pozyskiwania rund finansowych oraz koordynowała proces osiągania kolejnych kamieni milowych wybranych spółek portfelowych. Ponadto posiada doświadczenie w branży edukacyjnej w sektorze IT. Interesuje się nowymi technologami i metodami ich finansowania Źródła : Inflacja (wskaźnik CPI) – Polska: r/r – Zobacz również: Analiza fundamentalna Makarony Polskie. Spółka zarobiła rekordowe 10 mln zł w 1 kw. 2022 Problemy Warrena Buffetta. Berkshire Hathaway z największymi spadkami od 2009 roku Analiza fundamentalna Tarczyński SA. Producent kabanosów z 10-krotnym wzrostem zysków Zobacz inne, najczęściej szukane dzisiaj frazy: cdr notowania | aktualny kurs korony czeskiej | notowania s&p 500 | kurs rubla prognozy | pgnig notowania akcji | giełda mbank | cd projekt giełda | Śledź nas w Google News. Szukaj to co ważne i bądź na bieżąco z rynkiem! Obserwuj nas >> Przejdź do zawartości InwestycjeKredytyKonta bankoweZarabianieBlogLog In Sprzedałem wszystkie złotówki – największa inflacja od 6 lat Nadchodzi inflacja, która osiągnie poziom nienotowany od 6 lat. Pozbyłem się już prawie całej polskiej waluty. Jest parę powodów dla których uznałem, że posiadanie oszczędności w polskich złotych jest zbyt ryzykowne. Dlaczego sprzedałem złotówki i kupiłem waluty? Czas biegnie niesamowicie szybko dla mnie. Od czasu mojej wyprowadzki z Polski do Rumunii w grudniu 2018 roku udało mi się wedrzeć na rynek rumuński w branży finansów online, a to wciąż dopiero początek budowania przez mnie międzynarodowej firmy fin-techowej. Ogólnie sami Rumuni jak i rumuńskie media ciepło mnie przyjęły. Wiele rumuńskich mediów pisało o mojej przeprowadzce, nawet te angielskojęzyczne jak Romanian Journal. Dlaczego wyprowadziłem się z Polski, to już pewnie czytałeś. W każdym razie była to bardzo dobra decyzja, która pozwoliła mi rozwijać się dalej. W związku z powyższym, w zasadzie nie potrzebuję już polskiej waluty. Jest to jednak jeden z paru podstawowych powodów, dla których sprzedaję złotówki i kupuję waluty obce. Jednym z nich jest inflacja. Dokładnie omówię czynniki, które windują inflację w Polsce. Wzrost inflacji wyższy niż innych krajach ma ogromny wpływ na osłabianie się polskiej waluty. Inwestycje w Polsce – a na co to komu? Po co? Nie mam planów inwestować w Polsce podobnie jak wielu innych Polaków i zagranicznych inwestorów. Rząd postawił na konsumpcję zasilaną socjalem, kosztem inwestycji. To wszystko widać jak na dłoni po stopie inwestycji w Polsce, które sięgnęły dna z 1996 roku… Inwestycje w Polsce najniższe od 1996 r. Być może inwestycje jeszcze troszkę drgną w 2019 i 2020 bo rząd musi wydać środki z obecnej puli funduszy UE. Jednak po 2021 Polska ma otrzymywać o ok. 20% mniej funduszy z UE, więc szykuje się jeszcze większy dramat w tym aspekcie. W każdym razie powolutku polska gospodarka traci konkurencyjność przez brak inwestycji. Najlepszym przykładem tego jest energetyka gdzie już pod koniec roku, po jesiennych wyborach zobaczysz to na swoim rachunku za prąd i po cenach w sklepach. Tania, czysta energia to absolutna podstawa konkurencyjności gospodarki w Europie. Będzie to tylko przybierać na sile w związku z powszechną elektryfikacją aut i innych urządzeń, dalszym rozwojem usług elektronicznych. Przykładowo serwer, na którym jest mój blog zostanie niebawem wyniesiony do Niemiec, Francji lub Finlandii gdzie po prostu jest tańsza energia. Jeśli gospodarka kraju jest coraz słabsza względem konkurentów to czy waluta takiego kraju się umacnia? Nie. Socjalne perpetuum-mobile Przez wiele lat motorem napędowym polskiej gospodarki była tania siła robocza oraz środki z UE. Od 2015 roku jest to: tania siła robocza, środki z UE, tani kredyt, oraz redystrybucja poprzez socjal. Doszły zatem dwa czynniki, które pozwoliły Polsce przyśpieszyć wzrost gospodarczy. Jest to jednak bardzo prymitywna i krótkowzroczna strategia rozwoju gospodarki. Tani kredyt oraz socjal niszczą podstawy zdrowej gospodarki, co doskonale widać po zachodnich gospodarkach europejskich. Natomiast dają poparcie i zadowolenie społeczne. Jakie są koszty takiej strategi rozwoju gospodarki? Rośnie dług publiczny i prywatny, rosną podatki, rosną regulacje, przedsiębiorczość jest w odwrocie, promowana jest postawa roszczeniowa „należy mi się bo jestem” i lenistwo. Wyczuwasz, że jest to zaganianie się w „kozi” róg? Politycy lubią używać takiego hasła jak „pułapka średniego rozwoju”. Bardzo spieszno polskiej gospodarce aby utknąć w tej pułapce na dobre. To tak jakbym jadł słodycze na kredyt – smakowałoby mi, rozkoszowałbym się, czułbym się świetnie przez wyrzut insuliny do organizmu. Jednak po dłuższym czasie takiej diety zachorowałbym poważnie na przewlekłą chorobę, przy okazji tonąc w długach. To samo będzie z polską gospodarką. W niedawnych wyborach do parlamentu UE, 95% poparcia uzyskały bardzo słabe merytorycznie partie, z dużą przewagą socjalistów, którzy będą kontynuować obecną politykę gospodarczą. Wniosek jest taki, że rozwój gospodarczy w Polsce będzie coraz niższy, efektywność gospodarki będzie spadać względem innych Państw. Te czynniki będą wpływać na osłabienie się polskiej waluty. Podwyżka płacy minimalnej o 9% Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska ogłosiła pod koniec maja 2019, że rząd chce podnieść z dniem 1 stycznia 2020 roku minimalne wynagrodzenie o 200 zł, czyli z do zł brutto. Jest to wzrost aż o… 9%! Wzrost gospodarczy Polski w przyszłym roku wyniesie ok 3%. Chyba widzisz już, że coś jest nie tak. Od czasów objęcia rządów przez socjalistów w 2015 r., płaca minimalna wzrośnie zatem o 40%! Oczywiście efektywność polskiej gospodarki nawet w połowie o tyle nie wzrosła. Jeśli koszty firmy rosną szybciej niż przychody to zapewne wiesz, że kłopoty wiszą w powietrzu. Oczywiście wzrost płacy minimalnej to nie jedyne koszty, które przygniotą firmy – jak wspominałem wzrastają mocno ceny energii, podatki oraz innych towarów. Firmy aby ratować się będą mocno podnosić ceny. Ten proces został już rozpoczęty. Nazywa się to inflacją. Jednocześnie coraz więcej osób będzie zarabiać w okolicach płacy minimalnej. Tak powstaje społeczeństwo biedaków z małą grupką bogatych dygnitarzy państwowych i wielkich przedsiębiorców. Klasa średnia najmocniej oberwie, ponieważ nie dość, że spadnie wartość nabywcza ich zarobków to jeszcze ich oszczędności stracą na wartości bardzo szybko. Nie ukrywam, że nawet najlepsze lokaty bankowe na moim blogu nie są już w stanie ochronić twoich oszczędności przed wzrostem cen w Polsce. Coraz więcej moich czytelników kieruje się w stronę inwestycji Rekina, które dają większy zysk ale oczywiście przy większym ryzyku. Jest to przerażające, nawet dla mnie jako osoby, która w finansach czuje się jak ryba w wodzie. Zabawne jest natomiast obserwować jak miliony Polaków, niczego nieświadomych, wychwala podwyżkę płacy minimalnej. NBP przebąkuje o dodruku pustego pieniądza O planach dodruku pustego pieniądza przez Narodowy Bank Polski tzw. Quantitative Easing pisałem już na blogu. Na tą chwilę jeszcze bardziej przerażające są dla mnie zapowiedzi obniżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP). Zacytuję co powtarza jak mantrę jeden z członków NBP, Eryk Łon, ostatnia wypowiedź z 20 maja 2019 r.: Kolejnym ruchem RPP powinna być obniżka stóp procentowych, z uwagi na możliwość spadków na amerykańskiej giełdzie. W gestii przypomnienia Eryk Łon został powołany na członka RPP przez socjalistów w 2016 roku. Obniżka stóp procentowych oznacza jeszcze więcej taniego pieniądza na rynku i oczywiście spadek oprocentowania lokat bankowych. Ma to bezpośredni wpływ na wzrost inflacji. Inflacja przebije poziom 3% r/r już w 2019 r. Ekonomiści w bankach, w swoich modelach ekonometrycznych ścieżki inflacyjnej, dosyć zgodnie widzą, że pod koniec roku 2019, inflacja będzie kształtować się na poziomie ok 3% r/r. Nie spodziewają się natomiast aby został przebity poziom 3,5%. Poziom 3% to i tak gigantyczna oficjalna inflacja, której nie widzieliśmy od 6 lat. Wszystkie najważniejsze czynniki inflacyjne, które omówiłem w tym artykule są spełnione. Nie należy łudzić się więc, że inflacja oszczędzi twoje oszczędności. Wątpliwe jest też, że polska waluta nie straci na wartości względem USD, EUR czy CHF. Jakie waluty kupiłem? Tutaj mogę Cię mocno zaskoczyć. Choć obiektywnie uważam, że USD byłby lepszym wyborem, to 90% walut jakie posiadam to Euro. Zadecydowały względy praktyczne czyli możliwość ultra-nisko kosztowego transferu Euro pomiędzy krajami UE oraz darmowe wypłaty gotówki. Nie jestem też fanem franka szwajcarskiego, choć on też obiektywnie wydaje się lepszą walutą niż EUR. Bank Centralny Szwajcarii już dawno powinien podwyższyć stopy procentowe, które są ujemne w tej chwili (-0,75%). Nie mam wątpliwości, że złotówka osłabi się w stosunku do Euro, na pewno jednak nie tyle, ile już złotówka osłabiła się do USD. Kto kupił USD, kiedy o tym pisałem w I połowie 2018 roku solidnie zarobił. Niemcy po ciosie od Donald Trumpa, uruchomiły strefę wolnego handlu z Japonią. Oczywiście proces jest rozciągnięty w czasie ale eksport i tym samym produkcja Niemców będzie rosnąć dzięki temu. W Niemczech zastanawiają się też czy ciąć już podatki dla firm i dochodowe dla os. fizycznych poprzez zwiększanie kwot progów podatkowych. W planach są też duże inwestycje infrastrukturalne, z naciskiem na ograniczanie CO2. Polska jest na przeciwległym biegunie, gdzie już zakup certyfikatów CO2 stanowią dużą część kosztów energii. Kluczowe znaczenie ma jednak polityka monetarna, a zwłaszcza stopy procentowe w strefie euro. Kto szybciej będzie je obniżał? EBC czy Polska? Raczej wskazywałbym na Polskę. Kolejnym kluczowym elementem jest poziom inflacji w strefie Euro i Polsce. W Polsce jest ona wyższa i jestem prawie pewien, że będzie ona rosnąć szybciej. W 2019 r średnia inflacja w strefie euro nie przekroczy 2%, w Polsce zmierza w kierunku 3%. Jak tanio wymieniam walutę? Korzystam z kantorów internetowych np. Walutomat Alior Kantor (gorsze kursy niż Walutomat ale jest to konto walutowe) Można też skorzystać z TransferGO czyli z taniej wymiany waluty z przelewem. Super narzędzie także dla przelewów poza UE. Na wakacje przyda Ci się też coś „ala” konto multi-walutowe z kartą wielowalutową, zupełnie za darmo. Także wypłaty z bankomatów w walucie za 0 zł, w Europie do 800 zł/mies. Co ważne kurs wymiany waluty jest bez spreadu czyli spot, najlepszy jaki może być. Minusem tego rozwiązania jest to, że środki zgromadzone na koncie nie podlegają ubezpieczeniu przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Zakładając to konto przez Rekina pod tym linkiem otrzymasz darmową kartę wielowalutową, z darmowa dostawą. Napisz w komentarzu koniecznie co sądzisz o nadchodzącej inflacji i jak się przed nią zabezpieczyłeś. Jeśli mówisz o zakupie złota, napisz ile przepłaciłeś względem ceny rynkowej. Oszczędzaj i inwestujRAZEM Z REKINEM Udostępnij Podobne wpisy Page load link Pieniądz fiducjarny, który obecnie jest podstawą naszego systemu monetarnego, z każdym dniem traci swoją wartość, a głównym powodem tego jest jego nieustająca kreacja. Zupełnie inaczej jest w przypadku złota i srebra, które przechowują wartość siły nabywczej w długim czasie. Należy pamiętać, że gdy cena złota rośnie, to nie dlatego, że sam kruszec staje się bardziej wartościowy, ale to pieniądze, które są w obrocie tracą na wartości. Schemat ten świetnie obrazuje przykład z Fordem. Około 100 lat temu Forda T, czyli najbardziej popularny samochód w tamtych czasach, można było zakupić za 20 uncji złota, co było równowartością 400 USD. Dzisiaj nowy model Forda F- 150, czyli najbardziej popularny model w USA, również można kupić za 20 uncji złota, ale 400 USD to kwota zdecydowanie niewystarczająca. Metale szlachetne są więc idealnym rozwiązaniem do zabezpieczenia swojego majątku. Ponadto, jak pokazuje historia, są w niej momenty, kiedy złoto i srebro nie tylko zabezpieczają ludzi przed utratą wszystkich swoich oszczędności, a także prowadzą do szybkiego zwiększenia swojego majątku. Czy dzisiaj złoto i srebro to jedna z największych okazji inwestycyjnych, jakie pukają do naszych drzwi? Otworzyć je czy pozostawić zamkniętymi? Konieczne do tego jest: Zrozumienie różnicy pomiędzy pieniądzem a środkiem płatniczym Pójście za radą Winstona Churchilla „Im dalej patrzysz w przeszłość, tym więcej możesz powiedzieć o przyszłości” i zajrzenie w historię, Połączenie faktów, gdyż nie wystarczy sama ich znajomość. Przeanalizujmy więc kluczowy schemat, który powtarza się od 2 400 lat, Przyjrzenie się teraźniejszości. 1. Zrozumienie różnicy pomiędzy pieniądzem a środkiem płatniczym Wraz z rozwojem gospodarki handel wymienny stał się uciążliwy i czasochłonny, a ludzie zaczęli potrzebować środka wymiany, czyli pieniądza. Co mogło stać się pieniądzem? Jedynie rzecz, która posiadała pewne cechy: a) jest środkiem wymiany i płatności, który akceptowany jest przez wszystkich, b) jest miernikiem wartości, c) jest wytrzymały, d) jest zamienny, e) przenośny f) podzielny g) powinien przechowywać wartość w długim okresie czasu, tak aby to na co pracujemy dzisiaj, nie stało się bezwartościowe jutro. W przeszłości jako środka wymiany używano różnych rzeczy np. żywego inwentarzu, ziarna zbóż czy muszli, ale dopiero złote i srebrne monety oraz sztabki spełniły wszystkie te warunki. Najważniejsze to zrozumieć, że pieniądz i środek płatniczy nie są tym samym. Prawdziwy pieniądz zawsze będzie środkiem wymian, ale środek wymiany nie zawsze będzie już pieniądzem. Podstawowa różnica jest taka, że pieniądz ma wartość samą w sobie, a środek płatniczy czym współcześnie są banknoty i elektroniczne cyfry tylko reprezentują wartość, która co do zasady znajduje się gdzie indziej. Gospodarka oparta na modelu, w którym gotówką posługujemy się tylko dla wygody, a ma ona pokrycie w złocie regulują się naturalnie i bez krachów. Kiedy pojawia się problem? Gdy środek płatniczy przestaje mieć pokrycie w metalach szlachetnych. Mamy wtedy do czynienia z tzw. pieniądzem fiducjarnym, którego wartość opiera się na zaufaniu do emitenta. Na tym oparty jest współczesny model gospodarczy. Obecnie walutą rezerwową jest dolar, dla którego pokryciem są tylko puste słowa lub jak to się mówi „pełna wiara i zaufanie do Stanów Zjednoczonych”. Rząd Amerykański przy wsparciu FEDu może tworzyć pieniądze, kiedy chce i nie musi mieć dla nich pokrycia. To, co ma cechy fałszerstwa, obecnie nazywane jest polityką pieniężną. Jak wygląda to w skrócie? W latach 1871 – 1914 większość świata stosowała się do klasycznego standardu złota, czyli większość walut miała swoje pokrycie w kruszcach. Dolar stał się zwykłym środkiem płatniczym od momentu powstania Systemu Rezerwy Federalnej (FED). Jest to prywatny bank działający niezależnie od rządu Stanów Zjednoczonych, który steruje polityką pieniężną. Wystawiając czeki bez pokrycia, tworzy dolary, a później pożycza je rządowi oraz prywatnym inwestorom. Każdy dolar musi być spłacony wraz z odsetkami, co doprowadza do niekończącej się spirali zadłużenia. Przecież jeżeli zwróci się do FEDu wszystkie środki płatnicze, które zostały przez ten bank wytworzone, to skąd wziąć na spłatę odsetek? W obecnym systemie ciągle rosnący dług Rządu USA jest nie do spłacenia, gdyż matematycznie jest to po prostu niemożliwe. Jak przekłada się to na Twoje życie? Coraz to większą ilością gotówki, która zostawiasz w sklepach i to wcale nie dlatego, że więcej kupujesz. Dodruk pieniądza prowadzi do inflacji, a inflacja sprawia, że wszystko zyskuje na wartości z wyjątkiem środka płatniczego. Ważne jest, abyś zrozumiał, że każdy nowy dolar, która trafia do obiegu, zmniejsza wartość wszystkich pozostałych dolarów, jakie istnieją, ponieważ od tej chwili więcej dolarów przypada na tę samą ilość towarów i usług. To sprawia, że ceny rosną, a środek płatniczy traci wartość. 2. Gdzie są grancie inflacji? Zrozumienie naszej przeszłości pozwoli nam poznać teraźniejszość, więc sprawdźmy, jak wyglądało to w historii. Starożytna Grecja Ateny swój rozkwit datują na około 680 roku gdy złoto i srebro stały się pieniędzmi po tym jak wybito z nich monety o jednakowej wadze. Pierwsze na śpiewce państwo demokratyczne, pierwszy na świecie system wolnego rynku, sprawnie działający system podatkowy, a to wszystko dzięki złotym monetom. Jedna z najpotężniejszych cywilizacji. Czy tak po prostu upadła? Jaki był początek końca? Potrzeba coraz to większej dominacji kończąca się zbyt dużą ilością wojen. Wojen, na które po prostu zaczynało brakować pieniędzy. Ateńczykom wydawało się, że znaleźli na to rozwiązanie. Zaczęli dewaluować swój pieniądz. Do złotych i srebrnych monet zaczęto dodawać miedź. I tak powstał po raz pierwszy w historii środek płatniczy, który w przeciągu najbliższych kilku lat stał się całkowicie bezwartościowy. Osoby, które posiadały stare monety ze złota i srebra, w znaczący sposób odczuły, że ich siła nabywcza wzrosła. Imperium starożytnej Grecji wkrótce upadło, a złoto i srebro otrzymało tytuł „ateńskiego mistrza wagi ciężkiej”. Starożytny Rzym Imperium to nie uczyło się na błędach swoich poprzedników. Rzymianie do perfekcji opanowali sposób dewaluacji swojego środka płatniczego. Jak Dioklecjan w 284 r. wstąpił na tron, rzymskie monety były niczym inny jak ocynowaną miedzią lub brązem. Inflacja osiągnęła zatrważający poziom, a naród rzymski demonstrował soje niezadowolenie. W 301 r. Dioklecjan wydał swój edykty cenowy, w którym nałożył karę śmierci dla każdego, kto sprzedawał towary po cenach wyższych niż ustalone przez rząd. Nie powstrzymało to jednak gospodarki przed wzrostem cen. Wielu kupców musiało pozamykać swoje interesy. Rzymianie na owe problemy odpowiedzieli pierwszą na świecie opieką społeczną, z której korzystało około 20% obywateli. Aby stworzyć miejsca pracy, rzymski rząd zatrudniał tysiące nowych żołnierz i tworzył projekty finansowane z wydatków publicznych. W praktyce przełożyło się to na kilkukrotne zwiększenie deficytu budżetowego i tworzenie nowych pieniędzy, co przyczyniło się do powstania pierwszej, udokumentowanej w historii hiperinflacji. Z edyktu cenowego Dioklecjana odnalezionego w 1970 r. wynika, że w 301 r. 1 funt złota wart był 50 tys. denarów, a niecałe 50 lat później wart był 2,12 miliarda denarów. Tak, cena złota w ciągu 50 lat wzrosła 42 400 razy. Gospodarka powróciła do handlu wymiennego, imperium rzymskie upadło, a posiadacze czystego złota i srebra znów byli wygrani. Republika Weimarska Z początkiem I wojny Światowej w Niemczech odeszło się od standardu złota oraz odebrano obywatelom prawo do wymiany Marki na kruszce. W czasie wojny liczba marek w obrocie wzrosła czterokrotnie jednak nie przynosiło to natychmiastowej inflacji. Stało się tak, ponieważ w niepewnych czasach ludzie oszczędzali wszystko, co mieli, więc pieniądze, zamiast trafiać do obiegu, trafiały do przysłowiowej skarpety. Pod koniec wojny, wraz z nadchodzącą stabilizacją ludzie zaczęli wydawać pieniądze, które w końcu w nadmiarze trafiły do obrotu. Spowodowało to nawet 20-krotne zwiększenie cen, co oznacza 20-krotną utratę wartość zgromadzonych oszczędności. Inflacja w 1920 r. zaczęła się stabilizować, ale nie na długo. Rząd nadal drukował pieniądze, bo potrzebował ich, chociażby na spłatę reparacji wojennych. W lipcu 1922 roku ceny wzrosły o dodatkowe 700 procent. Był to moment krytyczny. Każdy chciał się pozbyć marek, jak tylko je otrzymywał. Rząd Republiki Weimarskiej po spłacie pierwszej raty reparacji wojennych, która została wypłacona w złocie i innych zasobach, nie miał środków na spłatę kolejnej raty, co spowodowało zajęcie Zagłębia Ruhry przez Francję i Belgię. Najważniejsza przemysłowa strefa trafiła pod kontrole najeźdźca. Rząd w odpowiedzi na to zaoferował pracownikom (2 mil. Osób) wynagrodzenie za powstrzymanie się od wykonywania pracy. W 1923 roku druk 45 miliardów marek dziennie wzrósł do 500 biliardów. Para butów przed wojną kosztowała 12 marek, po wojnie trzeba było zapłacić za nią 30 bilionów marek. Siła nabywcza złota i srebra ratowanie wzrosła. W tym czasie całą kamienice w Berlinie można było kupić za 25 uncji złota. Biedni pozostali biednymi, klasa średnia przestała istnieć, a bystrzy stawali się bogatymi w zaledwie kilka miesięcy. 3. Historia pieniądza przykładów takich jak powyższe zna znacznie więcej, jednak nie naszym celem jest ich studiowanie. Już te przytoczone przykłady pozwalają zaobserwować pewien schemat System początkowo opiera się na środkach płatniczych, które mają swoje pokrycie w złocie i srebrze Rozwijające się państwa obciążają swój budżet inwestycjami publicznymi i programami socjalnymi Rządy wydają więcej na swoją armię, by poszerzać swoją władzę i kontrolę Dochodzi do kosztownej wojny, za która płacą obywatele. Rządy zastępują pieniądze środkami płatniczymi, aby mogli tworzyć je w nieskończonej ilości Następuje bardzo wysoka inflacja i spadek zaufania do środka płatniczego Obywatele wracają do złota i srebra, a jego posiadacze stają się bogaczami 4. Dodruk pieniędzy przez najważniejsze banki centralne na świecie 2020 rok przyniósł również w Polsce największy dodruk złotówek od 1989 roku. „Tarcza antykryzysowa” ma wynieść około 330 mld zł, a około 80% tej kwoty do dodrukowane w tym celu środki. Dlaczego zatem już teraz dotkliwie nie czujemy inflacji? Tak jak wspominaliśmy wcześniej, w niepewnych czasach ludzie skłonni są do oszczędzania, a poza tym obecna sytuacja na świecie (brak możliwości podroży, korzystania z restauracji czy innych miejsc rekreacji) sprzyja niewydawaniu pieniędzy. Obecny kryzys też będzie miał swój koniec, który z całą pewnością przyniesie wypływ gotówki na szeroki rynek. Już teraz nie pytamy, czy nasze pieniądze będą stawały się coraz bardziej bezwartościowe, pytamy, jak bardzo staną się bezwartościowe? Jak chyba każdy mężczyzna lubię dobrze zjeść, przy czym najważniejszym posiłkiem dnia jest dla mnie obiad składający się z dwóch dań: smacznej zupy i drugiego dania – koniecznie mięsnego z ziemniakami purée, 3 surówkami i kompotem. Około półtora roku temu tzw. danie dnia w lokalu, w którym często się stołowałem, kosztowało 13 złotych. Jednak około roku temu cena tego zestawu wzrosła do kwoty 15 złotych. Wówczas podszedłem do tej podwyżki ze zrozumieniem, no bo przecież obiad ten jest naprawdę pyszny i dlatego też wart jest swej ceny. Minęło ledwie kilka miesięcy i ten sam obiad kosztował już 16 złotych. W sumie to niby tylko złotówka, ale zaczęło mnie to już powoli denerwować. Jednak zupełnie się już zdenerwowałem, kiedy cena tego zestawu obiadowego wzrosła do 18 złotych, przy czym właściciel lokalu (którego zresztą bardzo lubię) powiedział mi po cichu, że ta cena też zbyt długo się nie utrzyma. ( Inflacja co robić ?) Postanowiłem więc zmienić lokal na konkurencyjny. Okazało się jednak, że problem ten jest jednak wszędzie ten sam. W innym lokalu, który od czasu do czasu odwiedzałem, nie tak dawno danie dnia kosztowało 15 złotych, krótko potem – 16 zł, a obecnie kosztuje 19 złotych. Oprócz tego jednak zauważyłem, że kiedy obiad kosztował tam 15 złotych to w zestawie miałem zarówno 2 dania jak też i kompot w cenie, gdy tymczasem obecnie – kiedy obiad kosztuje tam już 19 złotych to nie zawiera on już kompotu w cenie. Innymi słowy – płacę więcej, a dostaję mniej. Nie jest jednak tak, że właściciele tych lokali „zmówili” się i wspólnie podwyższyli ceny, lecz problem tkwi zupełnie gdzie indziej – mamy mocno zwyżkującą inflację. Niestety rządzący zdają się tego nie dostrzegać, gdy tymczasem winna jest temu inflacja, która ostatnio uderzyła z ogromną siłą w portfele Polaków. Już prawie pół roku temu – w 26. odcinku mojego bloga pt. „Jak przygotować się do nadchodzącego kryzysu finansowego?” (czytaj tutaj) – pisałem, że obecnie jesteśmy u progu kolejnego światowego kryzysu finansowego, a przynajmniej dużego spowolnienia gospodarczego, co nieuchronnie spowoduje spore zmiany w naszym życiu. Zauważyłem wówczas, że w rzeczywistości tak naprawdę mamy do czynienia ze znacznie wyższą inflacją niż podają oficjalne dane. Okazało się, że niestety się nie pomyliłem. Czym jest inflacja Czym zatem jest inflacja? Otóż inflacja jest to wzrost poziomu cen w gospodarce prowadzący do utraty wartości przez pieniądz. Współcześnie inflacja jest zjawiskiem dość często występującym, przy czym niewielki jej poziom jest akceptowalny dla gospodarki. Bardzo groźna dla ekonomii jest natomiast wysoka inflacja, która powoduje nasz pieniądz każdego dnia jest coraz mniej warty. Tak naprawdę jednak inflacja jest ukrytym podatkiem Państwa, które w sposób bardzo sprytny i niezauważalny „ograbia” swoich obywateli z posiadanych oszczędności i majątku, co wyjaśnię poniżej w treści tego artykułu. I tak przykładowo w Polsce w pod koniec lat 80-tych inflacja wynosiła 50% miesięcznie, skutkiem czego w latach 1989–1990 wystąpiła hiperinflacja, która osiągnęła poziom 1395 % , zaś Polacy byli „milionerami”, gdyż na co dzień posługiwali się takimi nominałami banknotów jak: zł, zł, zł, zł, zł i zł, zaś metalowe monety praktycznie zniknęły, nic nie były warte. Z kolei ostatnio, tj. w 2008r. w Zimbabwe roczna stopa inflacji wynosiła 2,2 miliona procent, skutkiem czego ludzie na taczkach i wózkach wozili pieniądze na zakup bochenka chleba. Jak wysoką naprawdę mamy obecnie inflację? Według Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) – inflacja w styczniu 2020 r. wyniosła aż 4,4 proc liczona na podstawie wskaźnika CPI. Jest to największy wzrost inflacji w Polsce od bardzo wielu lat – ostatnio wyższa była w grudniu 2011r. Obecnie mamy drugą najwyższą inflację – wyprzedzają nas tylko Węgry. Niestety, jest to jedynie tzw. oficjalna inflacja wynikająca ze specyficznej metodologii stosowanej przez GUS, która według mnie ma się nijak do inflacji rzeczywistej. Jak zatem jest obliczana oficjalna inflacja? Otóż – w największym skrócie – urząd ten stworzył tzw. koszyk inflacyjny, który jest zbiorem zawierającym ceny około 1500 różnego rodzaju usług i towarów pogrupowanych na poszczególne kategorie. Co konkretnie jest w tym koszyku to tak naprawdę nie wiemy, bo mogą w nim np. być ziemniaki (których cena wzrosła) i lokomotywy (których cena spadła), zaś GUS dokonuje sobie tylko znanych uśrednień. Inflacja oficjalna jest to zatem jedynie przyjęty wskaźnik. Tymczasem rzeczywista jest znacznie wyższa. I tak przykładowo, moja znajoma dojeżdżała codziennie do pracy i płaciła za bilet w jedną stronę 4 złote, zaś od miesiąca ten sam bilet kosztuje 6 zł, a zatem nastąpił wzrost o 50%. Jeszcze nie tak dawno kostka mojego ulubionego masła w pewnym sklepie kosztowała około 7 złotych, gdy tymczasem obecnie w tym samym sklepie muszę za nie zapłacić ponad 12 złotych, czyli o około 75 % więcej. Takich przykładów z ostatnich dni każdy z nas może podać mnóstwo. Czy zatem naprawdę jest to inflacja jedynie 4,4 %? Otóż moim zdaniem nie – w zależności od branży inflacja rzeczywista wynosi od kilku- do kilkudziesięciu procent. Bierna polityka Państwa wobec inflacji Nigdy nie byłem osobą, która przesadnie zwracała uwagę, czy jakiś towar w sklepie kosztuje parę groszy więcej, czy też mniej. Niemniej jednak w ostatnim czasie ogólna podwyżka cen jest faktem, którego nie da się zauważyć. Co więcej, nie mogą już tego przemilczeć rządzący, którzy już oficjalnie przyznają jej istnienie. Z kolei opozycja stara się w ten sposób coś ugrać na „nieszczęściu” rządzących przed najbliższymi wyborami i krzyczy wszem i wobec, że to ich wina. Tymczasem Prezes NBP stwierdził w zeszłym tygodniu, że ostatnie wzrosty inflacji są przejściowe, w 2021 nastąpi powrót inflacji w pobliżu 2,5 proc. Uważam, że stara się on jedynie uspokoić Polaków, gdyż inflacja wymknęła się spod kontroli. Co gorsze, Rada Polityki Pieniężnej – mimo oczywistej dla każdego inflacji – w sposób sztuczny utrzymuje rażąco niskie stopy procentowe, co powoduje, że wartość naszych pieniędzy z dnia na dzień gwałtownie topnieje. Nie chcę być „czarnym” prorokiem, ale moim zdaniem to dopiero początek „rozhulania” się inflacji w Polsce, która prawdopodobnie będzie lawinowo rosnąć. 6 powodów świadczących o nadchodzącym wzroście inflacji Uważam, że inflacja w najbliższym czasie (tj. w ciągu najbliższych kilku lub kilkunastu miesięcy) wzrośnie i to znacznie. Dziś przedstawiam Wam 6 powodów świadczących o rychłym wzroście inflacji w Polsce: 1) Państwo bezrefleksyjnie „drukuje” olbrzymie ilości pieniędzy na nigdy w nie spotykaną skalę Tak naprawdę jest to bezpośrednia przyczyna inflacji. Dodruk pieniędzy powoduje, że jest ich więcej w obrocie gospodarczym, a zatem ich wartość spada. Jakieś 2-3 lata temu za 50 złotych mogłeś w sklepie kupić zdecydowanie więcej niż dzisiaj. Dlaczego zatem Państwo drukuje tak olbrzymie ilości banknotów? Ano dlatego, że nadmiernie się zadłużyło, a zatem jest to celowa polityka finansowa, aby móc swoim wierzycielom oddać realnie mniej pieniędzy niż się pożyczyło. Przykładowo, cena 3-miesięcznych obligacji Skarbu Państwa (tzw. OTS0520) wynosi 100 zł za sztukę, natomiast oprocentowanie wynosi 1,5%. Tymczasem oficjalna inflacja (nie mówiąc już o realnej) powoduje, że Państwo Polskie realnie odda mniej pieniędzy niż pożyczyło, a zatem na tych obligacjach na pewno byś stracił. 2) Nadmierny wzrost kosztów pracy Uważam, że wzrost wynagrodzeń w gospodarstwie jest czymś pozytywnym, jeżeli jest on naturalny, tzn. wynagrodzenia rosną wraz z rozwojem gospodarczym kraju. Innymi słowy, pracownik mówi do pracodawcy: „Za zł nie będę u Ciebie pracował, bo tamta firma jest gotowa zapłacić mi zł”. Natomiast czymś, co zabija gospodarkę i powoduje sztuczny wzrost kosztów pracy jest administracyjnie narzucana pensja minimalna – zwłaszcza, jeśli odbiega ona od realiów i kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. W ciągu ostatnich kilku lat pensja minimalna w każdym roku regularnie podwyższana była o 100, a potem o 150 zł (co mniej więcej odpowiadało realnemu wzrostowi gospodarczemu). W 2017r. minimalna pensja brutto wynosiła zł. Jednak przed ostatnimi wyborami politycy obiecali każdego roku coraz bardziej radykalne podwyżki. I tak: – w 2018r. minimalna pensja brutto wynosiła zł, a zatem wzrosła o 100 zł, czyli o 5%, – w 2019r. minimalna pensja brutto wynosiła zł, a zatem wzrosła o 150 zł, czyli o 7%, – w 2020r. minimalna pensja wynosi zł, a zatem wzrosła o 350 zł, czyli aż o 15%. – w 2021r. minimalna pensja ma wynosić zł, a zatem ma wzrosnąć o 400 zł, czyli aż o 15%. – w 2022r. minimalna pensja ma wynosić zł, a zatem ma wzrosnąć o zł, czyli aż o 33%. Tymczasem tak gwałtowny wzrost pensji minimalnej jedynie spowoduje: a) każdy najmniej wykwalifikowany pracownik zostanie zwolniony, jeżeli jego praca w sposób istotny nie będzie więcej warta niż koszt jego wynagrodzenia. Jeśli np. pracownik wyrobi dla pracodawcy pracę za zł, zaś koszt jego zatrudnienia wyniesie zł brutto to nie będzie się opłacać go zatrudniać, bo będzie przynosił on stratę (gdy tymczasem przy niższej pensji minimalnej, np. w wysokości 2000 zł pracodawcy się to opłacało). b) wzrośnie ZUS również dla najmniejszych firm, Proszę pamiętać, że podwyższenie pensji minimalnej powoduje wzrost kosztów prowadzenia firmy, co przecież zostanie przerzucone w cenie na konsumenta. c) pracownicy, którzy np. dzisiaj zarabiają zł będą żądali większych podwyżek. Jest to logiczne, że jeśli ktoś jest znacznie lepiej wykwalifikowany i zarabia dziś o 75 % więcej od pensji minimalnej to zażąda podwyżki np. do wysokości zł brutto w sytuacji, gdy ta pensja minimalna dla pracowników najsłabiej wykwalifikowanych dorówna do jego pensji. Spowoduje to oczywisty wzrost cen wszystkich towarów i usług. 3) Wzrost podatków Niestety Państwo po cichu kontynuuje wzrost podatków w Polsce. I tak przykładowo, jutro wzrasta o 12 groszy na litrze benzyny tzw. opłata paliwowa. Wzrost kosztów transportu powoduje zaś wzrost prawie wszystkich towarów i usług (koszt podróży autobusem, dowozu artykułów do sklepu, itp.). 4) Nadmierne rozdawnictwo socjalne Państwa, które trzeba z czegoś sfinansować I tak przykładowo – rok ma 12 miesięcy, dlatego trudno też zaakceptować coś takiego jak 13. emerytura czy renta. Dużo lepszym i tańszym (choć medialnie mniej spektakularnym) sposobem byłoby zwolnienie emerytur i rent z podatku. 5) Wzrost cen energii wywołany polityką klimatyczną UE W głównej mierze chodzi o wzrost kosztów energii elektrycznej, która przekłada się w praktyce na koszt wytworzenia każdej usługi i towaru. Rekompensaty wypłacane przez Państwo (które przecież pochodzą z podatków, a zatem i tak nas obciążają) nie są w stanie pokryć w całości tych kosztów. 6) Nadchodzący kryzys finansowy na świecie Wynika on z wielu powodów, w tym z jeszcze większego dodruku pieniędzy niż w Polsce, a także polityki finansowej prowadzonej przez banki. JAK BRONIĆ SIĘ PRZED INFLACJĄ Uważam, że nie możemy się dać pokonać inflacji. Dlatego też postanowiłem dziś wymienić Wam 10 sposobów, jak bronić się przed inflacją (lub ewentualnie zmniejszyć „stratę” nią wywołaną). Oto one: 1. Nie trzymaj biernie pieniędzy „w skarpecie” lub na nieoprocentowanym rachunku, ale zrób, aby na Ciebie „pracowały” Jest to najbardziej podstawowa reguła w czasach inflacji. Załóżmy, że trzymasz w domu np. zł, które oszczędziłeś swoją ciężką pracą. Powiedzmy, że mógłbyś dziś za nie kupisz 5 rowerów Twojej ulubionej marki. Jeżeli realna inflacja wyniesie kilkanaście procent to za nieco ponad rok kupisz za te pieniądze już tylko 4 rowery. Dlatego też nie trzymaj pieniędzy w gotówce lub na nieoprocentowanym rachunku, ale je mądrze „zainwestuj”, bo za rok za nie już mniej kupisz. 2. Jeżeli trzymasz pieniądze na nisko oprocentowanym rachunku oszczędnościowym lub lokacie terminowej to je stamtąd wycofaj i mądrze zainwestuj Dziś oprocentowanie w bankach jest śmiesznie niskie i coraz częściej wynosi poniżej 1 %. Innymi słowy, jeśli trzymasz pieniądze w banku na rachunku oszczędnościowym lub lokacie terminowej to realnie tracisz. Przykładowo, jeśli oprocentowanie w banku wynosi 1% i założysz lokatę na zł to po roku otrzymasz 100 zł odsetek. Od tego trzeba jednak odliczyć tzw. podatek Belki (19%), a zatem na rękę dostaniesz 81 zł odsetek. Tymczasem ceny przez ten rok poszły kilkukrotnie do góry, a zatem za te zł kupisz dużo mniej towarów niż byś kupił rok wcześniej za zł. 3. Kup złoto, jeżeli zamierzasz oszczędzać w perspektywie długoterminowej Od tysięcy lat złoto było i jest jedynym realnym miernikiem wartości pieniądza. Pamiętaj zatem, że na złocie nie zarobisz (np. odsetek tak jak na lokacie, czy też na obligacjach), ale też złoto ma inny cel. Otóż funkcją złota jest przechowywanie wartości zgromadzonego kapitału – i to w okresie długoterminowym. I tak przykładowo – w 1971r. cena 1 uncji złota w USA wynosiła 42 USD, zaś samochód średniej klasy można było kupić za około 400-500 USD, czyli za 10-12 uncji złota. Dziś taki samochód średniej klasy kosztuje około USD, co również odpowiada około 10-12 uncji złota. Po prostu spadła wartość pieniądza papierowego. Jeśli jednak chcesz kupić złoto jedynie krótkoterminowo (np. na kilka miesięcy, czy też na 1 rok) to pamiętaj, że w krótkim okresie czasu możesz na nim nawet stracić. Co do kwestii praktycznych to najpewniej i najtaniej wychodzą złote monety inwestycyjnymi (zwane bulionowymi). Polecam je kupić w nominale 1-uncjowym (31,1 gram) z jednej z 5 najbardziej renomowanych mennic świata, tj. (australijski Kangur, kanadyjski Liść klonowy, Krugerrand z Południowej Afryki, Wiedeńscy Filharmonicy z Austrii lub amerykański Orzeł). Można też kupić złote sztabki, lecz polecam jedynie w opakowaniach typu certipack od renomowanego dostawcy. Nadmieniam, że zaletą złota inwestycyjnego jest to, że jest zwolnione z podatku VAT. 4. Kup srebro lub inne metale szlachetne, jeżeli zamierzasz oszczędzać w perspektywie długoterminowej Srebro jest bliskim kuzynem złota, co oznacza, że z lekkim opóźnieniem podąża za złotem. Jego cechą jest jednak to, że tendencje wzrostowe (lub też spadkowe) są bardziej gwałtowne. Oznacza to, że jeśli np. w ciągu roku cena złota wzrośnie np. o 30 % to cena srebra może w tym samym czasie (ale nieco później) wzrosnąć np. o 75 %. Minusem tego metalu jest jedynie 23 % VAT, ale tylko jeśli kupujesz „nowe” od dealera. Srebro najlepiej również kupić w monetach bulionowych z tych samych mennic, co złoto. Niewątpliwą zaletą srebra jest to, że jest tanie – znacznie tańsze od złota (dziś uncja srebra kosztuje 16,5 USD za uncję), zaś jego cena jest niedoszacowana (a zatem ma bardzo duży potencjał wzrostu). Pozostałe metale szlachetne, które można wziąć pod uwagę to platyna i pallad. 5. Kup akcje, które wypłacają dywidendy, najlepiej na rynku surowców Dywidenda to pieniądze wypłacane właścicielom akcji danej spółki będąca częścią zysku wypracowanego prze tę spółkę. Jeśli zatem myślisz o akcjach nie w celach spekulacyjnych (tzn. tanio kupić i drogo sprzedać), ale jako o źródle stałego przychodu z dywidendy to właśnie teraz jest dobry moment na zakup akcji, ponieważ obecnie ceny na Giełdzie Papierów Wartościowych są niskie (a zatem tanio kupić akcje). 6. Jeżeli masz większe środki finansowe to kup nieruchomość, ale „mądrze” i nie na kredyt Aktualne ceny nieruchomości są rekordowe wysokie, a zatem moim zdaniem obecnie nie jest generalnie najlepszy okres do ich kupowania. Z powodu niskiego oprocentowania nie opłata się oszczędzać na lokatach, a zatem ceny na tym rynku szaleją na dotychczas niespotykaną skalę. Według mnie mamy w tej chwili do czynienia ze swoistym szczytem „bańki” na rynku nieruchomości – jeszcze większym niż wystąpił w 2008r. Nieprawdą jest – jak panuje powszechne przekonanie – iż rzekomo „Na nieruchomościach nigdy nie możesz stracić”. Owszem można i znam takie przykłady. Jeśli bowiem ktoś kupił nieruchomość na szczycie bańki, a sprzedał w czasie kryzysu (gdy ceny gwałtownie spadają) to mógł stracić. Jednak zawsze mogą trafić się okazje, nawet w czasie panowania drogich cen. Generalnie jednak w perspektywie długookresowej (tj. powyżej 10 lat) na nieruchomościach się zyskuje. Natomiast osobiście uważam, że najlepiej kupować nieruchomości w czasie kryzysu, gdy ich wartość znacznie spada, gdyż można wtedy je nabyć znacznie poniżej dotychczasowej wartości. Dlatego też warto zgromadzić teraz jak najwięcej oszczędności (gdy ich ceny są wysokie) i wstrzymać się z jakimikolwiek większymi zakupami, albowiem w wypadku kryzysu ceny towarów i usług spadają i często można trafić na niesamowite okazje. 7. Kup jakiś towar, który w Twojej ocenie przechowa swoją wartość lub nawet za jakiś czas będziesz mógł go sprzedać go drożej Uważam, że dziś najgorszym wariantem jest zwykłe przechowywanie pieniądza (w gotówce lub na nieoprocentowanym koncie), bo na tym wyłącznie stracisz. Dlatego też proponuję Ci, abyś uwolnił swoją kreatywność i sam pomyślał, jaki towar mógłbyś dziś kupić, który za jakiś czas sprzedałbyś z zyskiem (np. na Allegro, czy też Ebay-u). Weź jednak pod uwagę takie rzeczy, które mógłbyś łatwo przechować (tzn. niepsujące się i niezbyt dużych gabarytów). 8. Jeśli masz taką możliwość to spłać (lub przynajmniej nadpłać) swoje kredyty i nie zaciągaj nowych Dziś kredyty są nisko oprocentowane, ale nie ze względu na dobrze prosperującą gospodarkę, ale z powodu sztucznie zaniżonych przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych. Teoretycznie wydawać więc by się mogło, że warto teraz skorzystać z taniego kredytu. Osobiście radzę Ci jednak zachować właśnie teraz szczególną ostrożność, a szczególnie nie zaciągać kredytu wieloletniego (np. 20 czy też 30-letniego – jak to wiele osób obecnie czyni). Pamiętaj bowiem, że w Polsce (inaczej niż np. w niektórych stanach USA) banki narzucają na kredytobiorców zmienne oprocentowanie kredytu. Dlatego też może tak się zdarzyć, że w razie wybuchu kryzysu (który niewątpliwie nastąpi) odsetki od kredytu wzrosną z kilku procent np. do dwudziestu kilku (i np. zamiast raty zł miesięcznie będziesz musiał płacić zł). Jeśli zaś masz taką możliwość to spłać wcześniej (lub przynajmniej nadpłać) swoje kredyty i nie zaciągaj nowych. 9. Kup obligacje o wyższej rentowności, ale tylko takie, które mają wysokie oprocentowanie i/lub są indeksowane inflacją – i to znacznie powyżej jej oficjalnej stopy Obligacje Skarbu Państwa wydają się być bezpieczną „przystanią” w tych niepewnych finansowo czasach. Przecież są one gwarantowane przez państwo, a zatem wydają się pewne. Pamiętaj jednak, że w ciągu ostatnich 20 lat wiele państw po prostu zbankrutowało, a zatem przestało spłacać swoje zobowiązania (np. Argentyna, Grecja). Istnieje też niebezpieczeństwo (w przypadku Polski będące obecnie praktyką), że państwo nominalnie odda pożyczającym kapitał wraz z odsetkami, ale poprzez celowy dodruk pieniędzy sztucznie wywoła inflację po to, aby realnie oddać mniej. Jeśli zatem chciałbyś zainwestować w obligacje to ewentualnie kup obligacje o wyższej rentowności, ale tylko takie, które mają wysokie oprocentowanie i/lub są indeksowane inflacją – i to znacznie powyżej jej oficjalnej stopy. I tak przykładowo, obligacje 10-letnie (zwane EDO) obecnie płacą 2,70 % w pierwszym rocznym okresie odsetkowym (czyli na pewno w pierwszym roku stracisz, bo inflacja jest wyższa), zaś w kolejnych rocznych okresach odsetkowych: marża 1,50% + inflacja, z roczną kapitalizacją odsetek. Teoretycznie nie powinieneś na tym stracić, jeśli jednak realna (prawdziwa) inflacja jest wyższa niż 1,5 % od oficjalnej inflacji wg GUS to może tak się stać. 10. Inwestuj w siebie Inwestycja w siebie zawsze jest czymś najlepszym i zdecydowanie najbardziej Ci ją polecam. Pod tym pojęciem rozumiem pozyskanie nowej wiedzy lub umiejętności, które pomogą Ci uzyskiwać nowy większy dochód, zwłaszcza w tych niepewnych czasach. Może to być np. jakiś kurs czy też szkolenie, albo też nowy kierunek studiów w dobrym zawodzie. Jeżeli podoba Ci się idea niniejszego bloga to proszę o jego udostępnienie, polubienie lub skomentowanie – dzięki temu ma on szanse dotarcia do szerszego kręgu odbiorów, a być może wśród nich są osoby, które bardzo potrzebują zawartych w nim informacji. Polecam także zapisanie się na mojego Newslettera – wtedy nie umknie Ci żaden odcinek tego bloga, a także polubienie mnie na Facebook-u. Copyright © 20202021 Rafał Ganowski

w czasie inflacji cena złota wzrosła o 100